27.11.2015

Rozdział XXII

~ Charlie ~




Gdy z Justinem podziwiałam nasz nowy dom, ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Niestety gość zaczął się niecierpliwić i coraz głośniej rozbrzmiewał denerwujący mnie dźwięk. Niestety w tym czasie obudziła się moja mała córeczka. Wyminęłam Justina i pobiegłam na górę, więc mój mąż nie miał innej możliwości i musiał otworzyć drzwi.

Po chwili weszłam do pokoju małej Lei. Dziewczynka leżała w swoim łóżeczku i płakała, gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła się śmiać. Wzięłam maleństwo na ręce i mocno przytuliłam do swojego ciała. Położyłam dziecko na przewijaku. Zmieniłam jej pampersa i przebrałam w różowe śpioszki z białym napisem I love Dad.

Słyszałam głośne rozmowy i śmiechy z salonu, więc postanowiłam zejść z Leą na dół. Moja księżniczka przez cały czas się śmiała i tłumaczyła mi coś po swojemu. Wchodząc do pokoju od razu zauważyłam swoją przyjaciółkę. Selena na mój widok szeroko się uśmiechnęła i wyciągnęła ręce w moją stronę. Podałam dziecko Justinowi i przytuliłam piosenkarkę, choć tak naprawdę powinnam ją chyba udusić.

Odsunęłam się od dziewczyny i spojrzałam nieprzyjaznym wzrokiem w jej stronę. Moja przyjaciółka stanęła, jak sparaliżowana, bo nie wiedziała, o co mi chodzi.

- Powinnam Cię teraz zabić, wiesz o tym? Miałaś z nim porozmawiać na osobności a nie na oczach całego świata – powiedziałam zdenerwowana przypominając sobie sytuację z przed przyjazdu Justina do Atlanty.

- Wiem. Masz prawo być zła, ale naprawdę nie mogłam się z nim inaczej skontaktować – starała się bronić.

Doszłam do wniosku, że dalsze dyskusje nie mają sensu. Nie miałam zamiaru słuchać głupich tłumaczeń. Podeszłam do Justina i wzięłam od niego naszego dzidziusia. Maleństwo zaśmiało się dźwięcznie. Lea przez cały czas zaczepiała swojego tatusia, a ja miałam czas na rozmowę z przyjaciółką.

W pewnym momencie mój mąż wstał z kanapy i zabrał mi naszą córeczkę. Spojrzałam w jego stronę nic nie rozumiejąc. On w odpowiedzi uśmiechnął się tylko szeroko i zaczął z małą na rękach chodzić po salonie.

- Justin powiesz mi co Ty robisz? Dopóki nie płacze to nie noś małej, bo później nie damy sobie z nią rady – powiedziałam poważnym tonem.

Księżniczko, ale ja uwielbiam mieć Leę w swoich ramionach. Ciągle się boję, że gdy rano wstanę to was nie zastanę. Zbyt wiele razy już ode mnie uciekałaś – odparł smutnym tonem.

Bez zastanowienie podeszłam do swojego ukochanego i przytuliłam się do moich dwój największych skarbów. Dziewczynka śmiała się spoglądając to na swojego tatę to na mnie. Mój mąż nie mógł oderwać swojego wzroku od naszej małej córeczki, a ja w tym momencie nie potrzebowałam niczego innego do szczęścia.

Jak to możliwe, że jedna mała istota potrafi w nasze życie wnieść tak wiele radości. Nim się zorientowałam, moja przyjaciółka była już przy nas i wyciągnęła ręce w stronę mojej małej Lei.

- Selena zajęłabyś się dzisiaj małą? Chciałbym z Charlie dziś zabrać w jedno miejsce, żeby wynagrodzić mojej księżniczce wszystkie ostatnie nieprzyjemne sytuacje – poprosił Justin podając nasze dziecko Selenie.

- Opieka nad tym małym cudem będzie dla mnie przyjemnością – odparła pogodnie.

Byłam strasznie ciekawa, co mój ukochany wymyślił na wieczór. Zanim zdążyłam zareagować Justin biegł już po schodach w stronę naszej sypialni. Chciałam pójść za nim, ale zatrzymał mnie płacz mojej małej kruszynki. Wiedziałam, że o tej porze na pewno może być głodna, więc poprosiłam przyjaciółkę, żeby zajęła się małą a sama poszłam do kuchni. Tam przygotowałam mleko dla swojej piękności i wróciłam do salonu.

Ku mojemu zaskoczeniu mój mąż był już z powrotem. Miał na sobie czarną koszulę w małe liczne białe groszki, jeansowe rurki z dziurami na kolanach oraz jasno brązowe zamszowe buty za kostkę. Muszę przyznać, że wyglądał olśniewająco.

Justin siedział i trzymał nasze maleństwo w swoich ramionach. Nie wiem, co ten mężczyzna miał w sobie, ale gdy tylko on miał Leę na rękach, to mała ciągle się uśmiechała. Powoli podeszłam do swoich skarbów, aby nie przestraszyć swojego dziecka. Chłopak widząc butelkę z mlekiem od razu mi ją zabrał. Ułożył niemowlę w odpowiedniej pozycji i zaczął karmić naszą małą piękność. Nagle podniósł swój wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął.

- Idź się ubierz na górę. Selena zostanie z małą tutaj, więc nie musisz Lei specjalnie szykować. W sypialni masz naszykowany strój – powiedział słodkim tonem mój ukochany.

Wykonałam polecenie swojego męża i szybkim krokiem udałam się na górę. W sypialni na łóżku znalazłam śnieżno białą asymetryczną sukienkę bez ramiączek. Z przodu sięgała kolan, zaś z tyłu kostek. Pod biustem rozciągał się szeroki złoty pasek. Od razu zabrałam sukienkę i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, po czym założyłam na siebie ubranie. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że tuż przy łóżku stoją buty. Nie myśląc długo wsunęłam na stopy złote szpilki.

Chwilę później podeszłam do stolika, gdzie leżał mój kuferek z biżuterią. Na lewy nadgarstek założyłam złoto-białe bransoletki, natomiast na prawy biały zegarek. Kolczyki zmieniłam na małe białe perełki i przejrzałam się w lustrze. Rozpuściłam swoje długie ciemne włosy i z łóżka zabrałam małą złotą kopertówkę.

Musnęłam jeszcze usta różowym błyszczykiem o smaku żurawiny i do torebki schowałam swój telefon. Powoli zeszłam na dół. Rok czasu nie chodziłam w takich wysokich butach i trochę się odzwyczaiłam. Gdy weszłam do salonu Selena trzymała moją córeczkę, a Justin tłumaczył coś mojej przyjaciółce. Kiedy oboje dostrzegli moją obecność szeroko uśmiechnęli się w moją stronę.

- Maleńka zobacz jaką piękną masz mamę – powiedziała pogodnie moja przyjaciółka.

Justin dopiero w tym momencie otrząsną się z odrętwienia i szybko znalazł się tuż przy mnie. Chłopak bez zastanowienia wpił się w moje usta i mocno objął moje ciało. Gdy w końcu się ode mnie oderwał pożegnaliśmy się z Leą i Seleną, po czym wyszliśmy z domu.

Mój mąż otworzył przede mną drzwi swojego białego Lamborghini Aventadora i ruszyliśmy w stronę centrum miasta. Byłam strasznie ciekawa na jaki wpadł pomysł tym razem. Chłopak uśmiechnął się szeroko i ujął moją dłoń. W tym momencie poczułam się, jak zakochana siedemnastolatka. Powróciłam pamięcią do czasów, gdy z Justinem byliśmy tylko parą. Nigdy nie myślałam, że tak szybko zostanę mamą. Jednak z biegiem czasu nie żałuję pojawienia się Lei w swoim życiu. W końcu to maleństwo było żywym dowodem naszej miłości.

Zatrzymaliśmy się pod najdroższą restauracją w mieście, w której rezerwację składało z trzymiesięcznym wyprzedzeniem, ponieważ jadały w niej same sławy. Mężczyzna wysiadł z samochodu i otworzył drzwi z mojej strony pomagając mi wysiąść z pojazdu.

Justin wiedział, że lubię przebywać w tej restauracji. Tam nie było żadnych nachalnych fanów, którzy w innych miejscach nie dawali nam zjeść. Zastanawiałam się, co mój mąż wymyślił, że mnie tutaj zabrał. Podczas naszej kolacji tutaj poprosił mnie o rękę. Co tym razem go do tego skłoniło?

Hostessa od razu zaprowadziła nas do stolika przy oknie. Chwilę później przyszedł do nas kelner z kartą dań. Odłożyłam menu na bok i spojrzałam z uśmiechem w stronę swojego męża. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę i złapałam go za rękę. Chłopak od razu spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując piękny rząd śnieżnobiałych równych zębów.

- Kochanie otwórz kartę i zamówmy coś, bo mam jeszcze plany na nasz wieczór – odparł pogodnym tonem.

Wiedziałam, że z nim lepiej nie dyskutować, bo i tak nie dowiem się, co mój ukochany wymyślił. Nie musiałam otwierać karty, aby wiedzieć, co zamówię. Za każdy razem, gdy tutaj byliśmy brałam to samo a Justin za nic w świecie nie był w stanie zmienić mojej decyzji. Mój mąż spojrzał na mnie z rozbawieniem i pokiwał głową z dezaprobatą.

- Mała nie zamierzasz niczego zmienić w swoim menu? - Spytał z nadzieją.

Czule uśmiechnęłam się w jego stronę. Nie dając mu żadnej konkretnej odpowiedzi, bo wiedział, że w tutaj nic nie wskóra. Mój ukochany gestem przywołał kelnera do naszego stolika, który prawie natychmiast znalazł się przy nas.

- Dla pani poproszę sałatkę taką jak zawsze. A dla mnie stek z polędwicy z Kobe w Japonii. Do tego poprosimy świeżo wyciskany sok z pomarańczy, a na deser sorbet cytrusowy mrożony molekularnie – powiedział spoglądając w moje oczy.

Gdy mężczyzna odszedł, my zaczęliśmy rozmawiać. Dużo żartowaliśmy i planowaliśmy naszą dalszą wspólną przyszłość. Kiedy w końcu dostaliśmy nasze dania przerwaliśmy rozmowę. Mój mąż dostał stek z grillowanymi warzywami, natomiast ja swoją ulubioną sałatkę typu greckiego z sosem winegret i kurczakiem jednak bez oliwek i fety, bo na to miałam uczulenie. Następnie kelner przyniósł nam nasze desery.

Po skończonym posiłku mój ukochany od razu uregulował rachunek i wróciliśmy do auta. Szybko zorientowałam się, gdzie Justin zaplanował kolejną część naszej randki. Chłopak zaparkował przed wejściem na plażę, po czym pomógł mi wyjść z samochodu. Gdy zobaczył, że nie wygodnie idzie mi się w szpilkach po piasku już po kilku moich niezdarnych krokach wziął mnie na ręce i zaczął nieść przez całą plażę. W końcu dotarliśmy w nasze ulubione miejsce.

Weszliśmy do jaskini w klifie i długo obserwowaliśmy fale oceanu uderzające o ściany klifu. Uwielbiałam przebywać w tym miejscu. Miałam z nim tyle pięknych wspomnień, zwłaszcza tych związanych z Justinem. Mężczyzna szybko znalazł się przy mnie i mocno objął moje ciało swoimi silnymi ramionami.

- Justin, przepraszam – wyszeptałam chowając twarz w jego tors.

Dałam upust swoim emocjom, które od roku zbierały się we mnie. Łzy spływały strumieniami po moich policzkach. Justin nic nie mówił w milczeniu czekał, aż się uspokoję co chwilę masując moje plecy. Po długim czasie w końcu doszłam do siebie i niepewnie spojrzałam w jego oczy,

- Maleńka, ale Ty nie masz mnie za co przepraszać. Dobrze wiem, że wyjechałaś dla dobra swojego i dziecka. To ja powinienem błagać Cię o wybaczenie, bo wtedy zachowywałem się, jak kompletny idiota. Nie radziłem sobie bez Ciebie przez co narobiłem wiele głupstw. Mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz i dalej będziemy tworzyć szczęśliwą parę z naszym malutkim dzidziusiem – powiedział ocierając moją twarz ze słonego płynu.

- Już dawno Ci wybaczyłam – odparłam lekko się uśmiechając.

Zachłannie wpiłam się w jego słodkie usta. W tej chwili nie liczyło się dla mnie nic innego. Justin był wyjątkowym mężczyzną i wiele dla mnie znaczył. Dlatego cieszyłam się, że znów miałam go tylko dla siebie. No prawie dla siebie, bo teraz musiałam się nim dzielić ze swoją córką i rzeszą milionów fanów na całym świecie.

Po długim, bardzo długim czasie w końcu wróciliśmy do naszego domu. Moja przyjaciółka od razu wróciła do siebie a my spędziliśmy długą namiętną noc, przerywaną co jakiś czas przez naszą małą córeczkę.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)


Tak więc, jak zapowiadałam to jest ostatni rozdział.
Od końca opowiadania dzieli nas jeszcze tylko epilog.
Jeśli podobała Wam się ta część miłosnej historii Justina zapraszam do czytania innych moich opowiadań, które znajdziecie w zakładce „Moje Blogi”.
Mam nadzieję, że podobał Wam się ostatni romantyczny rozdział.
Niebawem dodam również epilog i pożegnamy się na zawsze z historią Justina i Charlie.
Jednak nie zamierzam usuwać bloga. Jeśli będzie chcieli zawsze możecie wrócić do tego opowiadania i przeżyć miłość oraz problemy Jusa i Charlie na nowo.


Do zobaczenia przy epilogu i dziękuję Wam wszystkim za wsparcie.
Wasze komentarze dają mi naprawdę wiele motywacji do pisania tych wszystkich opowiadań o Justinie.

Dlatego dziękuję Wam, że jesteście ze mną i czytacie te wszystkie historie :)


3 komentarze:

  1. Kocham twoje opowiadania misia :*
    Świetny rozdział kocham :*
    Twoja fanka :* :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Twoje opowiadania :*
    Rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny kocham ♡♡♥♥

    OdpowiedzUsuń