10.07.2015

Rozdział XIX

~Justin~


Po dotarciu do domu Los Angeles od razu udałem się do swojego domu. Nie chciałem wierzyć w to, że mój przyjaciel był w stanie zniszczyć to wszystko, aby rozdzielić mnie i moją żonę.

Niepewnie otworzyłem drzwi do własnego domu, bo nie byłem pewien, co za nimi zastanę. Lecz to co ujrzałem przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Okna w całym domu były wybite, wazony potrzaskane, kwiaty i ziemia rozsypane po całym domu, a w ścianach były przebite dziury na wylot.

Kurwa, ile czasu minęło zanim ktoś się zorientował, że coś jest nie tak? Udałem się do salonu, ale tam zastałem tylko rozbity telewizor plazmowy. Szybko pobiegłem do swojej sypialni, ale tam obraz był jeszcze gorszy. Wszystkie ramki z moimi zdjęciami były potłuczone, zdjęcia na których była przedstawiona moja żona były podarte, pościel rozerwana a pióra znajdywały się w całym pokoju.

Wiedziałem, że pokój mojej córki wygląda bardzo podobnie. Wszedłem tam tylko, aby pozbierać resztę nie poniszczonych rzeczy. Po chwili już wchodziłem do pokoju, który zawsze był zamknięty na klucz. Zabrałem stamtąd swoje instrumenty oraz nagrody muzyczne.

Gdy miałem wszystkie rzeczy spakowane włożyłem je do swoje czarnego Range Rovera. Na szczęście w czasie lotu sprawdziłem oferty domów na sprzedaż w LA, więc byłem już umówiony z kilkoma przedstawicielami.

Będąc w samochodzie zadzwoniłem do swojego menadżera, aby uświadomić go o swoich planach. Po obejrzeniu kilku budynków w końcu zdecydowałem się na jeden z nich. Umówiłem się z firmą remontową, która miała być odpowiedzialna za stworzenie tam warunków zgodnych z moimi oczekiwaniami.

Po dość długim i ciężkim dniu udałem się do domu Scotta, aby na spokojnie z nim porozmawiać. Jednak ledwo dojechałem do jego mieszkania okazało się, że muszę złożyć zeznania na policji w sprawie dewastacji mojego domu.

Miałem już powyżej uszu tego dnia. Wszystko zaczynało się sypać. Nie miałem ochoty na wizytę na policji, ale nie chciałem też zostawić tego tak po prostu. Wiedziałem, że Lil musi odpowiedzieć za to, co zrobił mojej rodzinie. Przez niego przecież prawie straciłem Charlotte.

Dotarłem w końcu na komisariat. Od razu udałem się we wskazanym wcześniej przez Brauna. W gabinecie siedział już policjant czekający na mnie. Zająłem wolne krzesło na przeciwko jego biurka. Opowiedziałem mu historię od czadu powrotu mojej żony, przez narkotyki, które podrzucił mi Lil po to co zostałem dzisiaj w willi po powrocie z Atlanty.

Mężczyzna ciągle pisał coś w swoim notesie zadając mało istotne pytania. Gdy skończyłem składać zeznania pożegnałem się z funkcjonariuszem i opuściłem jego biuro. Na korytarzu przypadkowo na kogoś wpadłem. Podnosząc swój wzrok ujrzałem Lila. W tym momencie miałem po prostu ochotę rozwalić mu mordę, ale powstrzymał mnie tylko fakt, że w Atlancie miałem swoją żoną i małą córeczkę, które tam tylko na mnie czekają.
  • I co Bieber porządeczek podobał się tej twojej dziwce? - Powiedział z wrednym uśmiechem na twarzy Za.
Gdy usłyszałem ten jego parszywy głos to coś się we mnie zagotowało. Nie potrafiłem słuchać jak on wyzywał moją żonę, ale nie mogłem pozwolić sobie na wybuch złości.
  • Po pierwsze Charlie nie jest dziwką. Po drugie sądzisz, że pozwoliłbym mojej żonie przyjechać w tak zdemolowane miejsce z małym dzieckiem? Po trzecie odpierdol się od mojej rodziny. Nie rozumiesz? Lea i Charlotte są moim oczkiem w głowie. Kocham je najbardziej na świecie a Tobie guzik do tego. Nie powinno Cię to interesować z kim sypiam. Zrozum w końcu, że jestem żonaty, a moich księżniczek nigdy nie zostawię. - Powiedziałem próbując dać mu coś do zrozumienia, ale nie chciałem dłużej się z nim kłócić.
Odwróciłem się na pięcie w drugą stronę i ruszyłem w stronę swojego samochodu. Kilkanaście minut później byłem już w domu Scootera. Yael od razu przede mną otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Scott trzymał na rękach Jaggera, a ja w tym momencie pomyślałem o swojej córeczce.

Zastanawiałem się, co teraz robi Lea. Chciałem przytulić swoje maleństwo. Moja mała powinna być teraz przy mnie. Trochę mi było smutno, że moje dziewczyny teraz znajdowały się w Atlancie, ale wiedziałem, że ich bezpieczeństwo jest ważniejsze.
  • Młody i jak da się coś z tego jeszcze uratować? - Spytał mój menadżer.
Głośno westchnąłem i usiadłem na fotelu, po czym spojrzałem w stronę Brauna.
  • Szczerze? Tam jest zbyt dużo zniszczeń. Zabrałem to, co dało się uratować, kupiłem nowy dom, który teraz będzie remontowany pod moje wymagania. - Powiedziałem i oparłem się plecami o fotel.
  • W takim razie co teraz zamierzasz? - Wtrąciła Yael.
  • Jadę do Atlanty do moich dziewczyn, ale mam do was prośbę. Scott, gdy ekipa skończy remont zbierz moich ochroniarzy przewieźcie samochody do nowego domu. Adres nowy podam Ci później. - Odparłem i podałem wszystkie kluczyki i papiery Scottowi.
Pożegnałem się z menadżerem i jego żoną, po czym wsiadłem do auta i ruszyłem na lotnisko. W samolocie zadzwoniłem do swojej żony, ale niestety Charlie nie odbierała telefonu. Podczas lotu przez cały czas tweetowałem ze swoimi fanami. Dzięki temu podróż minęła mi bardzo szybko.

Gdy w końcu dotarłem do domu mojego szwagra to wszędzie światła były już pogaszone. Zadzwoniłem do Chrisa, aby otworzył mi drzwi, bo wiedziałem, że Charlie już śpi. Brat mojej żony w mgnieniu oka zszedł na dół i wpuścił mnie do środka.

Szybko poszedłem pod prysznic, bo chciałem, jak najszybciej znaleźć się w pokoju swojej ukochanej. Gdy wszedłem do jej łóżka, moja królewna się przebudziła i przetarła zaspana swoje piękne oczka. Charlotte wtuliła się w moje ciało i od razu wpiła się w moje usta.
  • Tęskniłam. - Wyszeptała mi słodkim, zaspanym głosem do usta.
  • Też tęskniłem skarbie, ale porozmawiamy o tym rano, bo teraz jesteś zaspana, a ja jestem zmęczony po podróży. - Odparłem obejmując nią mocno swoimi ramionami.
Charlie już nic nie odpowiedziała, tylko słodko schowała swoją twarz w moim torsie aby ukryć ziewnięcie. Nie chciałem jej już męczyć, więc ucałowałem tylko czubek jej głowy i poszliśmy spać.

Rano obudziłem się w pustym łóżku. Od razu zacząłem szukać swojej miłości. Miałem szczęście, bo szybko znalazłem swoją żonę w kuchni. Charlotte właśnie kończyła smażyć naleśniki. Dziewczyny chyba jeszcze nie zauważyła mojej obecności. Podszedłem do niej najciszej, jak się dało i wtuliłem się w jej plecy.
  • Dzień dobry kochanie. - Wyszeptałem czułym tonem do jej ucha.
  • Cześć kotku. Wyspałeś się? - Spytała odwracając się z uśmiechem w moją stronę.
Nie chciałem odpowiadać na jej pytania. Wolałem jej to pokazać. Przyciągnąłem nią mocno to siebie. Uniosłem jej ciało w górę, na co moja ukochana momentalnie oplotła mnie swoimi zgrabnymi nogami w pasie. Szeroko się do niej uśmiechnąłem i złożyłem na jej ustach słodki pocałunek, który jednak nie trwał zbyt długo.

Charlie zeskoczyła ze mnie i zaczęła ściągać ostatniego naleśnika z patelni. Ta kobieta jednak miała refleks. Gdy skończyła przyrządzać śniadanie, wyszła na chwilę do salonu, aby zawołać swojego brata. W tym czasie rozłożyłem naczynia na stole. Nim się obejrzałem mój szwagier z żoną i córką byli już z powrotem.

Lea spojrzała w moją stronę i zaśmiała się słodko. Wyciągnęła swoje małe rączki w moją stronę. Tej małej piękności po prostu nie szło się oprzeć. Bez zastanowienia podszedłem do swojej małej księżniczki i zabrałem nią z rąk swojego szwagra. Maleństwo od razu schowało główkę w moim torsie, a ja starałem się nie upuścić mojego dziecka.

To było takie niesamowite, że mogłem o tej małej istocie powiedzieć „moje dziecko”, choć jeszcze kilka tygodni temu sam nie wiedziałem, że jestem tatą. Wtedy myślałem, że Charlie po prostu ode mnie uciekła, bo przestała mnie kochać.

Jednak prawda okazała się piękniejsza, niż mógłbym przypuszczać. Odkąd dowiedziałem się, że Lea jest moją córką stała się moim oczkiem w głowie. Nadal nie wierzę, że spotkał mnie tak piękny cud bycia ojcem.

Wiem, że wielu ludziom się to nie podoba, bo uważają mnie za zbyt młodego, ale to w końcu moje życie. Nikt nie będzie za mnie decydował, jak mam je przeżyć. Kocham Charlie i Leę, dlatego chcę być z nimi już do końca swoich dni.
  • Justin zjedz śniadanie. Ja pójdę nakarmić małą u góry i za chwilę znów będziesz mógł trzymać naszą córeczkę na rękach. - Powiedziała moja żona.
Głośno westchnąłem, ale wiedziałem, że Charlotte ma rację. Przecież ona najlepiej znała pory karmienia naszej kruszynki. Niechętnie podałem niemowlę swojej ukochanej i sam zasiadłem do stołu. Moja ukochana zaś zniknęła za drzwiami i słyszałem, jak wchodzi z małą po schodach.

Kilkanaście minut później dziewczyny zeszły na dół. Lea miała na sobie słodkie różowe body na długi rękaw z napisem: „I Love Daddy”. Mimowolnie się uśmiechnąłem na ten widok. Dziewczynka od razu wyciągnęła do mnie swoje drobne rączki. Szybko włożyłem swoje naczynia do zmywarki i podbiegłem do moich dwóch największych miłości. Pochyliłem się nad swoją córką i pocałowałem czule usta mojej pięknej małżonki.
  • Daj mi już moją księżniczkę. - Powiedziałem wyciągając ręce po moje maleństwo.
Charlotte z uśmiechem podała mi nasze dziecko, a mała Lea zaczęła się śmiać. Uwielbiałem momenty, gdy ludzie w moim towarzystwie byli szczęśliwi, a zwłaszcza Ci na których mi zależy. Jestem taki szczęśliwy, gdy mam moje kobiety przy sobie. Nadal w to nie wierzę, że przypadkowe spotkanie w szkole mogło mnie, aż tak bardzo zmienić moje życie.

Po nagłym wyjeździe mojej żony bałem się, że już nigdy jej nie spotkam. Myślałem, że to nasz koniec, ale na szczęście się myliłem. Dzień, w którym znów nią zobaczyłem, był najpiękniejszym dniem w moim życiu. A moment, gdy dowiedziałem się o Lei to było po prostu spełnienie moich marzeń.

Zawsze marzyłem o założeniu rodziny, a teraz mam wszystko na czym mi zależy. Ten rok był dla mnie naprawdę ciężki. Tęskniłem za Charlie, robiłem wtedy wiele głupstw, ale gdy znów nią ujrzałem zrozumiałem, ile błędów popełniłem w tym czasie. Teraz najważniejsze było, że znów byliśmy razem, a nasze maleństwo jest wśród nas.

Usiadłem z Leą na kanapie w salonie, a moje żona zajęła miejsce obok nas. Zacząłem łaskotać swoją córeczką, na co ta zaczęła się śmiać. Nagle zacisnęła swoje drobne piąstki wokół mojego palca i uroczo się śmiała. To był cudowny widok. Życzę każdemu, aby mógł kiedyś zobaczyć taki cud, jakim jest dziecko, które wiesz, że należy tylko do Ciebie i twojej miłości.
Po przeczytaniu skomentuj :)


Czy Lil Za zrozumie, że Justin nie zrezygnuje ze swojej rodziny?
Czy Charlie spodoba się ich nowy dom?

Czy Justin i Charlotte poradzą sobie z problemami, jakie ich jeszcze czekają?

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział czekam na następny :)
    uaktualnij zakładkę rozdziały ;p

    OdpowiedzUsuń